piątek, 18 marca 2016

„Przesunąć horyzont” - Martyna Wojciechowska

 


„Jeśli ruszysz w kierunku wierzchołka – to już nie ma żadnych wytłumaczeń. Jesteś tylko ty i natura, ty i góra. Ty i twoje marzenia. Ty i potrzeba udowodnienia sobie samej, że jesteś w stanie to zrobić – mimo że wszyscy ci mówili, że jest to niemożliwe. Ale na tym to polega – bez strachu nie ma odwagi” –słowa Martyny Wojciechowskiej autorki książki pt. „Przesunąć horyzont”. Przesunąć horyzont to nie tylko historia o zdobyciu najwyższej góry świata, to opis podróży  trwającej dwa miesiące. Opowieść o długiej drodze, którą musiała pokonać Martyna, walcząc z własnymi słabościami, z bólem, z cierpieniem i z górskimi nieprzewidzianymi żywiołami. Były to dwa miesiące walki z samym sobą. W tej książce można jeszcze lepiej  poznać Martynę . Dotąd wszyscy znali dziennikarkę z różnych programów telewizyjnych, jednak ta niesamowita historia o zdobyciu Everestu pokazuje nam kobietę silną, która wyznacza sobie cele i dąży do ich zrealizowania. Ostatnio miałam okazję poznać historię tej niezwykłej kobiety. Autorka w swojej książce opisuje nie tylko, jak przygotowywała się do tego, by zdobyć Everest, ale też powraca do wcześniejszych wydarzeń, do historii, która wpłynęła na decyzję, by podjąć tak duże wyzwanie. Swoją opowieść autorka zaczyna od powrotu do wydarzeń z Islandii, gdzie w 2004 roku przeżyła poważny wypadek, w którym zginął jej kolega operator, a ona sama złamała kręgosłup. Po wypadku przez 8 miesięcy musiała nosić gorset stabilizujący i 6 godzin dziennie spędzać na rehabilitacji. Straciła chęć do życia, popadła w ciężką depresję, jednak w dniu, w którym usłyszała od lekarza, nie wiadomo czy kiedykolwiek odzyska sprawność zaczęła szukać czegoś co ją zmotywuje do walki. Podczas pobytu w sanatorium czytała różne książki o górach, a także oglądała filmy o zdobyciu szczytu. Od dawna marzeniem Martyny było zdobycie szczytu, ale właśnie podczas pobytu w sanatorium wyznaczyła sobie ten główny cel – zdobycie Everestu. Swoją przygodę z górami zaczęła od Zakopanego, następnie były  Karkonosze. Pierwszym poważniejszym szczytem, który dziennikarka zdobyła , było Mount Blanc, później Kili i Aconcagua, aż w końcu przyszedł czas na Mount Everest. Z pewnością tę książkę mogę polecić wszystkim czytelnikom. Moim zdaniem Martyna Wojciechowska mogłaby być autorytetem dla niejednego z nas. Swoją postawą i tym, co osiągnęła w życiu pokazuje nam to, że nawet kiedy spotka nas coś złego i znajdujemy się w sytuacji, z której nie widzimy żadnego wyjścia, tracimy chęć walki musimy pamiętać o tym że to od nas zależy jak dalej będzie wyglądało nasze życie. Martyna jest, najlepszym przykładem na to, że gdy będziemy o siebie walczyć, mieć pasje i dążyć do celu, to zawsze go osiągniemy. Musimy uwierzyć w siebie i w to, jak duże  mamy możliwości.

                                                                                                                        - Joanna Wargacka